
W maju, kiedy miejskie niebo przecinają szybkie, przenikliwe sylwetki czarnych ptaków, a w powietrzu słychać charakterystyczne piski, wiadomo – wróciły jerzyki. W audycji z cyklu „Dziki punkt widzenia” dr inż. Dan Wołkowycki opowiada o tych niezwykłych stworzeniach, które większość życia spędzają… w locie.
Choć często mylone z jaskółkami, jerzyki nie są z nimi nawet blisko spokrewnione. – To przykład konwergencji ewolucyjnej – wyjaśnia dr Wołkowycki – czyli podobieństw wynikających z życia w tym samym środowisku, nie ze wspólnego pochodzenia.
Posłuchaj audycji „Podniebni łowcy” z cyklu „Dziki punkt widzenia”.
Jerzyki to prawdziwi mistrzowie przestworzy: potrafią latać z prędkością ponad 200 km/h, w locie jedzą, piją, śpią, a nawet odbywają gody. Niektóre osobniki nie lądują przez 10 miesięcy. Z Afryki przylatują dopiero w maju, a z Polski odlatują już w sierpniu. – Ich obecność to symbol lata – mówi przyrodnik – a ich zniknięcie przypomina, że lato dobiega końca.
Te niepozorne ptaki są też niezwykle pożyteczne. Dorosły jerzyk zjada dziennie nawet 30 tysięcy owadów – głównie komarów, mszyc i muchówek. – To tak, jakbyśmy codziennie pochłaniali 6–8 kilogramów jedzenia – porównuje dr Wołkowycki. Jeszcze większe łowy odbywają się, gdy karmią młode – jedno pisklę dostaje nawet pół miliona owadów, zanim opuści gniazdo.
Dziś jerzyki to „mieszczuchy” – gniazdują pod dachami budynków, w otworach wentylacyjnych i szczelinach elewacji. Niestety, termomodernizacje bloków często niszczą ich siedliska. – Potrzeba mądrej polityki miejskiej i uważnych inwestorów – apeluje dr Wołkowycki. – Wystarczy nie zamurowywać otworów i wieszać budki lęgowe.
Co zrobić, gdy znajdziemy młodego jerzyka, który nie potrafi wzbić się do lotu? – Dajmy mu szansę wystartować z dłoni, najlepiej z podwyższenia. A jeśli nie da rady – skontaktujmy się z ekopatrolem lub ośrodkiem rehabilitacji zwierząt.
Jerzyki są z nami zaledwie trzy miesiące, ale odgrywają ogromną rolę – i w przyrodzie, i w miejskim krajobrazie. – To jedne z nielicznych istot, które tak dobrze znoszą nasze towarzystwo. Zadbajmy o nie – kończy refleksją dr Wołkowycki. (AJ)
Posłuchaj także: