Ogień trawi tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego. Od niedzieli (19.04) spłonęło już 6 tys. hektarów.
W akcji bierze udział ponad 180 strażaków – zarówno z państwowej straży pożarnej, jak i z jednostek ochotniczych. Do dyspozycji są też cztery samoloty gaśnicze i jeden śmigłowiec. Pomagają też kadeci ze szkół pożarniczych, kampania gaśnicza z woj. warmińsko-mazurskiego, a także żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Teren patrolują też śmigłowce policyjne.
– Działania ratownicze prowadzone są na pięciu odcinkach. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy ugasimy ten pożar. Panuje susza, w związku z czym apeluję też do mieszkańców o ostrożne obchodzenie się z ogniem na terenach otwartych. To zarzewie, które powstało w niedzielę było niewielkim, a dzisiaj pożar sięga prawie 6 tys. hektarów – mówi nadbrygadier Jarosław Wendt, Podlaski Komendant Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Walka z żywiołem jest trudna, bo ogień trawi tereny trudno dostępne. Nie da się wjechać samochodami; strażacy, by dotrzeć na miejsce, muszą iść pieszo przez kilka kilometrów. Zbawienny byłby deszcz, ale w prognozach pogody go nie widać.
– Chciałbym bardzo podziękować głównie służbom, które pracują nad ugaszeniem tego pożaru. Ta pogoda nam nie sprzyja, mamy porywy silnego wiatru, jest susza, braki wody w glebie napawają nas wielkim niepokojem – mówi burmistrza Goniądza Grzegorz Dudkiewicz.
W akcję pomocy może włączyć się każdy – czy to przekazując środki finansowe na walkę z żywiołem, czy organizując pożywienie i napoje dla osób biorących udział w akcji ratowniczej. (mt/mc)