– Po mitologię sięgam z tego względu, że stawiam sobie pytanie i też mam nadzieję, że to pytanie będzie w jakiś sposób angażujące widzów, o to czy w naszym świecie, takim jaki jest, w naszej współczesności, jest miejsce na pozytywną inicjację, na towarzyszenie młodym ludziom w dojrzewaniu w taki sposób, by przez kolejne inicjacje przechodzili coraz silniejsi i pewniejsi siebie, a nie coraz bardziej potrzebujący wsparcia – mówi Robert Jarosz.
W sztuce nie zabraknie wizualizacji, gry aktorskiej w żywym planie i animacji lalkami. Za scenografię odpowiada Pavel Pavel Hubička, muzykę skomponował Piotr Klimek, a nad choreografią czuwała Marta Bury. Głównego bohatera – Michała – zobaczymy w dwóch postaciach – jako emanację ciała i przeżywającej rozterki osobowości. W rolę tę wciela się Błażej Piotrowski.
Michał przyrównuje swoje życie do losów herosa. Sytuacje i osoby ze swojej przeszłości podmienia na zagadkowe mityczne figury. Odgrywa rolę Tezeusza, próbując zrozumieć i ujarzmić bestię, która zamieszkała w jego wyobraźni. Schodzi do labiryntu własnej, nieco upiornej codzienności z nadzieją, że w jego centrum odnajdzie źródło wody życia, witalność i harmonię.
– Wydaje mi się, że postać Michała jest reprezentacją cząstki, która jest w każdym człowieku, czyli tej niemocy. Przebodźcowanie powoduje wypalenie energii życia tej postaci i teraz bohater stara się dotrzeć do tej energii, która daje witalność, która stawia go dalej w perspektywie życia – mówi Błażej Piotrowski.
Punktem wyjścia do napisania dramatu oraz stworzenia projektów scenograficznych był osiemnastowieczny obraz autorstwa Charles-Édouard Chaise przedstawiający Tezeusza triumfującego nad ciałem pokonanego Minotaura. Malarz otoczył Tezeusza wianuszkiem młodych osób ocalonych przed śmiercią z rąk bestii, to im autor dedykuje swój tekst, młodzieży, która wchodzi w dorosłość i dorosłym, którzy doświadczyli już niejednej inicjacji.
Spektakl przeznaczony jest dla starszych nastolatków i widzów dorosłych. Premiera w niedzielę (12.03) o 16.00. (mt/jd)
Materiał Jerzego Doroszkiewicza: