Wiadomości

26 sierpnia, 2025

Wypadki na hulajnogach elektrycznych. Chirurdzy biją na alarm

Uszkodzona hulajnoga elektryczna leżąca na jezdni po wypadku – ilustracja skutków brawury i braku kasku Hulajnoga po jednym z wypadków, które – jak podkreśla prof. Hermanowicz – codziennie kończą się na oddziałach chirurgii dziecięcej. Fot. policja.pl
Coraz więcej dzieci i nastolatków trafia na oddziały chirurgii dziecięcej po wypadkach na hulajnogach elektrycznych. – To już codzienność. Hulajnogi elektryczne zdominowały nie tylko ulice, ale też izbę przyjęć – mówi prof. dr hab. Adam Hermanowicz, kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.

Lekarze obserwują gwałtowny wzrost urazów u młodych pacjentów. Skala problemu jest ogromna – od lekkich otarć po dramatyczne wypadki kończące się operacjami ratującymi życie. – Spektrum tych urazów jest ogromne: złamania kości, urazy kręgosłupa, ciężkie urazy czaszkowo-mózgowe, pęknięcie wątroby czy śledziony – wylicza prof. Hermanowicz.

Prędkość, brak kasku i brawura

Problem dotyczy głównie nastolatków. Często jeżdżą bez kasku, a niektórzy osiągają zawrotne prędkości. – Do nas trafił pacjent, który jechał hulajnogą z prędkością 81 km/h. Proszę sobie wyobrazić taki upadek – mówi profesor. Tymczasem dopuszczalna prędkość to maksymalnie 25 km/h, i to tylko dla osób powyżej 12. roku życia.

Zagrożeniem jest też jazda we dwoje na jednej hulajnodze – wystarczy drobna nierówność, by doszło do tragedii. – Nisko położony środek ciężkości, małe kółka, a do tego rozpędzone ciało, które nie jest niczym chronione – fizyka nie ma litości – dodaje chirurg dziecięcy.

Kask ratuje życie

Lekarze apelują o obowiązkowe stosowanie kasków na hulajnogach. – Kask chroni przed urazami. To nie jest ograniczanie wolności, tylko prosta droga do ocalenia zdrowia – podkreśla prof. Hermanowicz. Trwają prace nad ustawą, która ma wprowadzić taki obowiązek w Polsce.

Z rozmów z rodzicami wynika, że wielu nie ma świadomości, że ich dziecko w ogóle jeździ na hulajnodze elektrycznej. Część rodziców sama kupuje sprzęt na komunię czy urodziny. Inni są przeciwni, ale dziecko pożycza hulajnogę od kolegów.

– Rodzice zawsze reagują emocjonalnie i chcą pomóc, ale my nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu – mówi profesor. – Wystarczy rozsądek i odpowiedzialność, by hulajnoga nie musiała kończyć się na stole operacyjnym. (red.)

Posłuchaj rozmowy z prof. dr. hab. Adamem Hermanowiczem.

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.