
Komary – irytujące, natrętne, znane wszystkim. Czy jednak ich całkowity brak to powód do radości? Dr inż. Dan Wołkowycki w najnowszej audycji z cyklu „Dziki punkt widzenia” wyjaśnia, dlaczego świat bez tych bzyczących owadów nie jest dobrym znakiem dla naszej przyrody.
Tegoroczna wiosna zaskoczyła nie tylko badaczy przyrody, ale i mieszkańców Podlasia. Jak zauważył dr Wołkowycki, po raz pierwszy od wielu dekad spędzonych w podlaskich lasach i mokradłach, w tym sezonie wiosennym nie ugryzł go ani jeden komar. Brak tych owadów może na pierwszy rzut oka wydawać się przyjemny, ale w rzeczywistości jest alarmującym sygnałem zmian środowiskowych.
Komary pełnią kluczową rolę w ekosystemach, szczególnie wodnych i mokradłowych. Ich larwy, żyjące w płytkich wodach, pełnią funkcję żywych filtrów – pochłaniają martwą materię organiczną oraz drobne organizmy wodne, takie jak bakterie, glony czy pierwotniaki. Są one również podstawowym pokarmem dla wielu innych gatunków – ryb, płazów, owadów wodnych i ptaków wodno-błotnych.
– Dorosłe komary, choć dokuczliwe, są niezbędnym elementem łańcucha pokarmowego – przypomina dr Wołkowycki. – Stanowią ważny pokarm dla jeżyków, jaskółek, nietoperzy, pająków i ważek. Ponadto niektóre gatunki komarów pełnią rolę nocnych zapylaczy roślin, co czyni je istotnym ogniwem również dla świata roślinnego – tłumaczy przyrodnik.
Brak komarów wpływa negatywnie na procesy naturalne, jak rozkład materii organicznej czy remineralizacja składników odżywczych, takich jak azot czy fosfor. Ograniczenie populacji komarów ma też bezpośredni wpływ na liczebność ptaków, nietoperzy, płazów i ryb. Przyczyną dramatycznego spadku liczby komarów, jak i innych owadów, są przede wszystkim bezśnieżne zimy oraz nasilająca się susza – skutki postępujących zmian klimatycznych.
Nie tylko komary cierpią z powodu zmian środowiskowych. Badania prowadzone metodą „testów szyby samochodowej” wskazują na dramatyczny spadek populacji owadów w całej Europie. W ciągu ostatnich 20 lat liczba owadów zmniejszyła się aż o 50-80%. Przyczyny to melioracje, intensywne rolnictwo, pestycydy, a także likwidacja naturalnych siedlisk, takich jak miedze, zarośla czy oczka wodne.
– Jeszcze niedawno podczas spacerów nad Supraślą, Biebrzą czy Narwią przeklinałem komary, meszki i ślepaki – przyznaje dr Wołkowycki. – Nigdy jednak nie przypuszczałem, że nadejdzie moment, gdy będę za nimi tęsknił – dodaje refleksyjnie.
Taki świat, choć bez natrętnych komarów może wydawać się atrakcyjny, nie jest dobrym miejscem dla przyrody, a co za tym idzie – również dla nas, ludzi. (AJ)
Posłuchaj audycji „Świat bez natrętów” z cyklu „Dziki punkt widzenia”.