prof. dr hab. Adam Hermanowicz, kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej UDSK w Białymstoku, fot. A.Jakuć
– Otyłość to nie tylko kwestia wyglądu, ale choroba, która może zagrażać życiu – mówi prof. dr hab. Adam Hermanowicz, kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. W tej placówce lekarze przeprowadzili niedawno pierwszą w regionie operację bariatryczną u nastolatki.
Zabieg polegał na usunięciu znacznej części żołądka – około 80 procent. Dzięki temu ograniczone zostało wchłanianie pokarmu, a pacjentka zyskała realną szansę na trwałą redukcję masy ciała. Operacja była poprzedzona wielomiesięcznym leczeniem zachowawczym, które nie przyniosło efektów.
– Leczenie chirurgiczne otyłości u dzieci to jest w zasadzie ostateczność. Musimy wiedzieć, że wykorzystaliśmy już wszystkie wcześniejsze sposoby leczenia, czyli dieta, zmiana nawyków żywieniowych, leczenie psychologiczne, konsultacje psychiatryczne – tłumaczy prof. Hermanowicz.
Dziewczynka, która przeszła zabieg, ważyła 144 kilogramy przy wzroście 156 centymetrów. Jak podkreśla lekarz, operację wykonano ze wskazań życiowych – nie była to decyzja podjęta z powodów estetycznych, ale konieczność wynikająca z zagrożeń zdrowotnych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie czy choroby sercowo-naczyniowe.
– Trzeba pamiętać, że u dziecka leczenie chirurgiczne otyłości to nie jest poprawienie wyglądu, tylko unikanie w przyszłości bardzo poważnych konsekwencji zdrowotnych – zaznacza profesor.
Nie każda młoda osoba kwalifikuje się do takiego zabiegu. Operację można rozważyć u pacjentów, którzy ukończyli co najmniej 15–16 lat i są wystarczająco dojrzali emocjonalnie, by rozumieć sytuację. Kluczowe jest także wsparcie rodziny oraz wcześniejsze, nieskuteczne leczenie dietetyczne i psychologiczne.
– Ta osoba musi być na tyle dojrzała emocjonalnie, że jest w stanie dostrzec problem z tej swojej otyłości. Musi mieć też za sobą nieskuteczne leczenie zachowawcze, czyli dieta, zmiana trybu życia, aktywność fizyczna – mówi prof. Hermanowicz.
Jak zauważa, 90–95% przypadków otyłości u dzieci to tzw. otyłość prosta, wynikająca z nieprawidłowego odżywiania i braku ruchu. – Nie jest to żadna przyczyna endokrynologiczna czy metaboliczna, tylko związana z nieprawidłowym jedzeniem i brakiem ruchu – podkreśla.
Operacja nie kończy leczenia, ale je otwiera. Po zabiegu konieczne jest dalsze stosowanie diety, wprowadzenie aktywności fizycznej, wsparcie psychologa i całej rodziny. – To nie jest cudowna sprawa. Jeżeli pacjent nie trzyma diety, wraca do dawnych nawyków, ten żołądek potrafi się z powrotem rozepchnąć – ostrzega profesor.
Mimo to – efekty są obiecujące. Dwa miesiące po operacji pacjentka schudła już ponad dziewięć kilogramów.
– Otyłość to może być bardzo poważna choroba, która ma poważne konsekwencje i czasem wymaga leczenia operacyjnego – podsumowuje prof. Adam Hermanowicz. (AJ)
Czytaj także:


