Prof. Joanna Moczydłowska, fot. Dariusz Piekut
Od przyszłego roku wszystkie firmy działające w Unii Europejskiej, w tym także w Polsce, będą zobowiązane do jawnego informowania o widełkach płacowych na stanowiskach, na które prowadzą rekrutację. Pracownicy będą mogli również domagać się przedstawienia kryteriów ustalania płac oraz statystyk wynagrodzeń w firmie. To efekt unijnej dyrektywy mającej na celu zmniejszenie luki płacowej i zapewnienie równości wynagrodzeń.
Zmiany te budzą jednak sporo wątpliwości, zarówno wśród pracodawców, jak i pracowników.
– To z perspektywy kandydatów jest korzystne, ale jest już mniej korzystne z perspektywy pracodawców. Zwłaszcza mniejsi pracodawcy o trochę gorszej kondycji ekonomicznej wyrażają obawy, że nie będzie chętnych, bo te duże prężnie działające i bogatsze firmy tych pracowników przyciągną łatwiej – mówi prof. Joanna Moczydłowska z Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Białostockiej.
Ekspertka zwraca też uwagę na nowe wyzwania: m.in. konieczność opracowania jasnych, sprawiedliwych kryteriów płacowych oraz większe obciążenia biurokratyczne. Problemem może okazać się także ujawnienie różnic w wynagrodzeniach między nowymi a wieloletnimi pracownikami.
– Jawność to jest jedno, ale ta jawność pozwoli również ludziom ocenić nie tylko jaka jest dysproporcja, luka płacowa między kobietami a mężczyznami, między starszymi i młodszymi, ale także wzmocni to wnioskowanie czy płacą mi na pewno uczciwie – dodaje prof. Joanna Moczydłowska.
Według badań, aż 62% firm spodziewa się wzrostu konfliktów wewnętrznych, a także dodatkowych kosztów związanych z raportowaniem danych płacowych. Mimo to, zdaniem profesor Moczydłowskiej, polski rynek pracy dojrzewa do takich zmian, a transparentność może ostatecznie wpłynąć pozytywnie na kulturę organizacyjną i zarządzanie. (hk)
Rozmowa Hanny Kość z prof. Joanną Moczydłowską z Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Białostockiej:


