
Minęło 36 lat od ocalenia Białegostoku. W nocy z 8 na 9 marca 1989 roku na kolejowym nasypie przy ul. Poleskiej wykoleiły się wagony ze śmiercionośnym chlorem. To, że nikt w tej katastrofie nie ucierpiał, wielu mieszkańców uznało za cud.
Przed godziną 2 w nocy 36 lat temu z nasypu przy ul. Poleskiej stoczyły się cztery cysterny przejeżdżającego przez Białystok sowieckiego pociągu towarowego. W każdej z nich znajdowało się od 43 do 52 ton ciekłego chloru o stężeniu 99,9 proc. Gdyby któryś ze zbiorników się rozszczelnił, to biorąc pod uwagę wiejący wówczas wiatr, śmiertelnie niebezpieczny obłok gazu skierowałby się w stronę centrum miasta. Mimo dużego zagrożenia, nie doszło wówczas do wycieku i tragedii. Nie zawiodły służby, którym udało się po wielogodzinnej akcji zabezpieczyć chlor i ocalić mieszkańców. Białostockich strażaków wsparła ekipa centralnej stacji ratownictwa chemicznego przy Rafinerii Płockiej.
W niedzielę (09.03) mieszkańcy miasta wraz z władzami miasta i województwa podlaskiego upamiętnili tamte dramatyczne wydarzenia. Przed pamiątkowym krzyżem, który stoi w miejscu katastrofy, złożono kwiaty i wieńce podkreślając ofiarną pracę służb na rzecz mieszkańców Białegostoku. (red.)