
Urzędnicy zmiany tłumaczą koniecznymi oszczędnościami. I odpierają zarzuty PiS-u, że zmiana ta negatywnie wpłynie na najmłodszych.
– Nic złego dzieciom się nie stanie, nic złego nie stanie się pracownikom. Zmniejszamy liczbę przedszkoli, łączymy je w zespoły, dlatego, że chcemy obniżyć koszty funkcjonowania placówek – mówił Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku odpowiedzialny za edukację.
Radni PiS twierdzą, że na zmianie ucierpią najmłodsi. Tłumaczą, że oszczędności trzeba szukać gdzie indziej. Jak mówi radna PiS Agnieszka Rzeszewska kontrowersje budzi też fakt, że z planowanych zmian usunięto przedszkole, do którego chodzi dziecko przewodniczącego rady miasta.
– 900 podpisów – taki ogromny sprzeciw rodziców nie budzi Państwa wątpliwości? Nie budzi Państwa obaw to, że z jednego przedszkola można się wycofać, ale te trzy pozostałe zespoły trzeba założyć? – pytała radnych Rzeszewska. – Jest tu nierówne traktowanie. To boli najbardziej, tego ci rodzice nie rozumieją. Spółki komunikacyjne można by zmniejszyć co najmniej do dwóch i ograniczyć ogromne pensje ich prezesów – dodawała radna.
Zmiany dotkną siedem placówek przedszkolnych. Przedszkola Samorządowe nr 32 i 64 – mają być Zespołem nr 2, 28, 29 i 44 – Zespołem nr 3, a 25 i 52 – Zespołem nr 4. (mt)