Strażacki bus zapakowany po brzegi darami zaparkował przed drzwiami Stowarzyszenia „Ku Dobrej Nadziei” w Białymstoku. W środku znajdowały się ubrania i środki czystości, które dla osób w kryzysie bezdomności zebrała Komenda Miejska Straży Pożarnej w Białymstoku.
Pomysłodawcą akcji był emerytowany już strażak Roman Aleksiejczuk. Na odzew nie musiał czekać zbyt długo. W pomoc włączyło się 270 strażaków, którzy podopiecznym stowarzyszenia przekazali zimowe ubrania oraz chemię.
– Od dłuższego czasu pomagam już stowarzyszeniu, zawsze coś przywiozę. Pani Ela powiedziała, że brakuje zimowej odzieży. Wtedy pomyślałem, gdzie mogę szukać pomocy, tylko w swoim środowisku, czyli wśród strażaków. Myślę, że trzeba pomagać, człowiek jest tyle wart, ile zrobi dobrego dla drugiej osoby. Ludzie odwracają się od bezdomnych, bo są brudni, niedomyci. A ja zawsze myślę o nich tak, że kiedyś byli przecież mali i mieli swoje mamy, które ich kochały. A teraz są tu, w stowarzyszeniu, to jest takie przykre, bo wydaje mi się, że w XXI wieku nie powinno być już takich problemów – wyjaśniał emerytowany strażak i pomysłodawca akcji Roman Aleksiejczuk.
Prezes Stowarzyszenia „Ku Dobrej Nadziei” Elżbieta Żukowska – Bubienko dodaje, że pomoc strażaków jest bezcenna, ponieważ w ośrodku brakuje odzieży zimowej.
–W tym momencie skończyły się nam wszystkie ciepłe ubrania dla bezdomnych mężczyzn. Policja czy inne służby nagle przywożą nam takiego pacjenta zabranego z ulicy i my musimy go szybko przebrać w nowe ubrania. Ta osoba od nas wychodzi i za dwie, trzy godziny wraca w takim samym stanie. Dlatego ta odzież u nas tak bardzo szybko schodzi i jest też niezbędna. To olbrzymia pomoc materialna, jednocześnie wielki dar serca. Jeżeli ktoś, coś robi, bo ma wrażliwość na drugiego człowieka, to jest najcenniejsza rzecz – mówiła Elżbieta Żukowska – Bubienko.
Stowarzyszenie „Ku Dobrej Nadziei” wciąż przyjmuje ciepłe ubrania męskie. Bardzo potrzebne są także koce, ręczniki, a przede wszystkim maty samopompujące. (ea/mc)