Czas na najważniejszy mecz Jagiellonii Białystok. Nie tylko tego sezonu, ale kilku ostatnich kilku lat. O 16.00 na Stadionie Narodowym w Warszawie początek finału Pucharu Polski, w którym żółto-czerwoni zmierzą się z Lechią Gdańsk.
– Jesteśmy w pełni skoncentrowani. Wiadomo, że naszym celem jest zwycięstwo, ale to samo tyczy się naszego przeciwnika. Każdy będzie walczył o swoje, ale cieszymy się, że dotarliśmy na Narodowy. Ta nasza droga wcale nie była łatwa, bo choć mieliśmy kilku rywali z niższych lig, to historia pokazuje, że wiele zespołów z Ekstraklasy na tych przeszkodach odpadało. Wiemy, w jakim miejscu jesteśmy, ale nie zadowalamy się tym. Chcemy zwyciężyć – mówił na przedmeczowej konferencji trener Jagi, Ireneusz Mamrot.
Dobrej myśli są też piłkarze. Wierzą w swoje możliwości, ale podkreślają, że Lechia to mocny przeciwnik.
– Jest to wyrównany zespół, dobrze zbilansowany. Widać, że bardzo dobrze współpracuje im się z trenerem Stokowcem. Nasz sztab szkoleniowy przygotował bardzo dobrą analizę Lechii, i nam nie pozostaje nic innego, jak spełnić oczekiwania trenera, zagrać tak, jak tego od nas oczekuje i myślę, że będzie pozytywny wynik – dodawał Jakub Wójcicki.
Taras Romanczuk podkreślał, że nie boi się presji. Bo tu nie o nią chodzi.
– Musimy skupić się na swojej robocie i pokazać na boisku nasze umiejętności. Przyjedzie wielu kibiców z Białegostoku i dla nich chcemy wygrać. Na stadionie będzie też wielu członków naszych rodzin. Nie ma co myśleć o presji. Trzeba skupić się na swoich zadaniach i osiągnąć dobry dla nas wynik – mówił Taras Romanchuk.
W drodze do finału Pucharu Polski, Jagiellonia wygrała pięć meczów, w których zdobyła osiem goli, a tylko jednego straciła. Najpierw pokonała Lechię Dzierżoniów, potem GKS Katowice, Arkę Gdynia, Odrę Opole, a na koniec Miedź Legnicę. (mt/mc)