To miało być święto równości, miłości i tolerancji, ale zostało zgłuszone przez agresję, wyzwiska i okrzyki. Pierwszy białostocki Marsz Równości przeszedł już do historii, o której białostoczanie i uczestnicy parady szybko nie zapomną.
W Marszu Równości udział wzięło około tysiąca osób, jednak ich przemarsz od samego początku był utrudniany przez środowiska kibicowskie. W stronę uczestników marszu rzucali petardami, kierowali wyzwiska i okrzyki. Parada ostatecznie wyruszyła z Placu NZS, później przeszła ulicami: Liniarskiego, Lipową, Częstochowską, Al. Piłsudskiego, skręciła w plac Jana Pawła II i zakończyła się na Placu NZS. W trakcie marszu, jego trasa została dwukrotnie zmieniona, ponieważ kibice blokowali drogę, dochodziło do starć z Policją. Jak poinformował rzecznik Policji Podlaskiej, nadkomisarz Tomasz Krupa obecnie zostało zatrzymanych 10 osób.
Oprócz Marszu Równości, w Białymstoku odbył się również Marsz Rodzin, którego organizatorem był marszałek. W ten sposób Artur Kosicki chciał zapewnić uczestnikom bezpieczne dotarcie na Piknik Rodzinny, którego również był organizatorem. (ea/mc)