Kibiców nie odstraszyła pogoda: wiatr i opady deszczu. Wierni fani Jagiellonii Białystok już po raz trzeci uczestniczyli w tym widowiskowym wydarzeniu.
– Na kibicowanie nie ma pogody. Frekwencja cieszy. A racowisko już wpisało się w krajobraz Białegostoku. Za każdym razem jest to wyjątkowy spektakl. Teraz padło na okolice stadionu – mówi Wojciech Grabowski z Białostockiego Klubu Kibiców Niepełnosprawnych.
Dwie poprzednie edycje racowiska zorganizowano: na Rynku Kościuszki (w 2020 roku, w setną rocznicę utworzenia Jagiellonii) i rok później – w rejonie ronda im. Lussy.
Adam Tołoczko ze Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok „Dzieci Białegostoku” przyznaje, że tegoroczne wydarzenie przeniesiono właśnie w okolice stadionu – miejsca, gdzie mecze rozgrywa Jagiellonia Białystok i podczas których także pojawiają się racowiska.
By efekt był widowiskowy kibice obstawili miejsca dookoła stadionu, ulicę Słoneczną, Wiosenną, część ul. Ciołkowskiego, 11 Listopada i Kawaleryjskiej.
Na racowisku nie zabrakło wiernego kibica i jednocześnie rekonstruktora 42. Pułku Piechoty. Ponad 100 lat temu to właśnie 42. Pułk Piechoty założył Jagiellonię Białystok.
– Po raz trzeci odpalam race, tym samym kultywuję tradycję. Przedwojenni piłkarze Jagiellonii wywodzą się z tego Pułku – założyciela Jagiellonii Białystok. Trzeba uhonorować stulecie klubu – przyznaje Andrzej Bieluczyk ze Stowarzyszenia Grupa Wschód.
Przed wejściem na Stadion Miejski w Białymstoku przy ul. Słonecznej znajduje się już pomnik żołnierzy 42. Pułku Piechoty.
A 13 stycznia był ostatnim dniem juliańskiego roku, w którym można odpalać wyroby pirotechniczne. Godzina racowiska nawiązuje zaś do daty powstania klubu. (at)