Inicjatywa nie jest nowa. Ta akcja odbywała się już w innych jednostkach w Polsce.
– Jako lokalna fundacja, wzięliśmy białostockie szpitale pod swoje skrzydła i postanowiliśmy zaimplementować tę akcję, która była rozpoczęta przez Fundację Ronalda McDonalda, na naszym terenie – mówi Danuta Katryńska z Katryński Fundation. – Chcemy aby nasze dzieci chore onkologicznie też mogły się uśmiechnąć i otrzymać taką bardzo ładną, kolorową czapeczkę, która ociepli ten czas w szpitalu i spowoduje troszeczkę uśmiechu na ich ustach.
Akcja ma wymiar resocjalizacyjny, edukacyjny i wspierający dla kobiet dziergających czapki.
– To, że osadzone mogą robić czapki, jest dla nich pokutą, ale też oczyszczeniem. To pomaga im funkcjonować, ponieważ czują się potrzebne. Wiedzą, że ich czapka, spowoduje uśmiech na twarzy chorego dziecka i to ma dużą wartość. Dziergając te czapki często powtarzały, że dla nich te zajęcie ma dużą wartość – zapewnia mówi mjr Małgorzata Błażewicz, dyrektor Aresztu Śledczego w Białymstoku.
Katarzyna Muszyńska-Rosłan, lekarz onkolog dziecięcy z UDSK w Białymstoku uważa, że dzięki takim akcjom dzieci mogą zapomnieć o chorobie.
– Każda tego rodzaju akcja pokazuje, że są ludzie, którzy poświęcają swój czas i swoją energię na to aby pomyśleć i zrobić coś dla dzieci. Te czapki to jest coś konkretnego i fajnego, coś co powinno się sympatycznie kojarzyć. Na ten czas zimowy to jest bardzo fajna inicjatywa – mówi Katarzyna Muszyńska-Rosłan.
Na oddziale onkologicznym jest 21 łóżek, ale z czapek skorzystają też pacjenci z oddział dziennego i z poradni. (hk)