Ponad 18 tys. widzów oglądało mecz Jagiellonii Białystok z Miedzią Legnica. Mecz sezonu, w którym żółto-czerwoni pokonali przeciwników 2:1 i awansowali do finału Pucharu Polski. Oba gole dla Jagi strzelił kapitan zespołu Taras Romanczuk, który zwycięskie trafienie zaliczył już w doliczonym czasie gry.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Od pierwszego meczu mówiłem, że naszym celem jest finał Pucharu Polski. Oczywiście, nie pojedziemy tam na wycieczkę, zagramy o zwycięstwo. Wiemy, jakie znaczenie ma ten puchar dla kibiców, ale też dla nas samych – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Jagiellonii, Ireneusz Mamrot. – Nie każdemu będzie dane zagrać na Narodowym, także nie każdemu trenerowi będzie dane poprowadzić tam zespół. Z tego jesteśmy bardzo szczęśliwi. Przyszło bardzo wielu kibiców i cieszę się, że ich nie zawiedliśmy – dodawał Mamrot.
Po raz trzeci w stuletniej historii klubu białostocka drużyna zagra finałowy mecz w Pucharze Polski. Zaplanowano go na 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jagiellonia zmierzy się ze zwycięzcą meczu pary Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk. (mt/mc)