
Jagiellonia Białystok nie wykorzystała ogromnej szansy i przegrała w poniedziałek (21.04) z Zagłębiem Lubin 1:3. Mecz rozpoczął się od minuty ciszy poświęconej zmarłemu papieżowi Franciszkowi.
Pierwsza bramka padła w 22. minucie spotkania, strzelił ją Jesus Imaz. Zagłębie Lubin wyrównało 29. minucie. W końcówce meczu po faulu sędzia wskazał na rzut karny dla gości. Pierwszy strzał obronił Sławomir Abramowicz, ale sędzia nakazał powtórzyć rzut karny, bo w pole karne za wcześnie wbiegł jeden z zawodników Jagiellonii. Za drugim razem Zagłębie objęło prowadzenie, ale ostateczny wynik 3:1 dla Zagłebia Lubin ustanowiono już w doliczonym czasie gry.
– Mogliśmy dać lepszego zajączka i jesteśmy rozczarowani nawet nie tyle, co straciliśmy punkty, a przegraliśmy u siebie. Generalnie po bramce nie trzymaliśmy intensywności, nie podkręcaliśmy tempa i Zagłębie przejęło w pewnym momencie kontrolę odbiorem piłki w środkowym sektorze i szybkim atakiem. Pomysł był jasno określony na ten mecz i z tego skorzystali i tym też stwarzali zagrożenie praktycznie przez całe spotkanie – mówi Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii Białystok.
Mecz z Zagłębiem Lubin był okazja do zbliżenia się do lidera Ekstraklasy, ale Żółto-Czerwoni sensacyjnie przegrali przed własną publicznością z walczącym o utrzymanie rywalem. (hk)