Wiadomości

10 marca, 2022

„Fasty moje życie”. Wystawa o peerelowskim kombinacie w Galerii im. Sleńdzińskich

Cztery kobiety przy maszynie źródło: Muzeum Historyczne w Białymstoku
Spódnica Grażyny Hase, zaproszenie na strajk z roku 1980, przepustki do kombinatu, archiwalne fotografie, projekty tkanin, kawałki materiałów, strzępki przędzy – z takich drobiazgów utkana jest wystawa „Fasty moje życie”. Otwarcie ekspozycji w piątek (11.03) o 18:00 w Galerii im. Sleńdzińskich przy ul. Legionowej 2.

 

Ekspozycja powstała ze szczątków pamiątek, pieczołowicie przechowanych przez byłe pracownice Białostockiego Zakładu Przemysłu Bawełnianego FASTY. Niewiele po nim zostało, mimo że działalność zakończył 23 lata temu, jednak dzięki archiwalnym zdjęciom, ubraniom, okolicznościowym obrusom i ścinkom materiałów, pamięć o największym w regionie, powojennym zakładzie produkcyjnym zostanie odświeżona. Wystawa powstała w hołdzie kobietom pracującym w halach fabrycznych, w hałasie przekraczającym 100 decybeli w tkalniach, w wilgotnych i zapylonych przędzalniach, w oparach chemikaliów w farbiarni.

Wystawa została zrealizowana w ramach projektu „Fasty moja miłość” realizowanego przez Fundację DOM we współpracy ze Stowarzyszeniem Edukacji Kulturalnej WIDOK.

– To zaskakujące, ale po największej w dziejach miasta fabryce włókienniczej, która działała blisko 50 lat w XX wieku, nie ma wielu śladów. Odwiedziliśmy dziesiątki domów, odbyliśmy wiele rozmów, by uzbierać garstkę eksponatów i niezbędne informacje – mówi kuratorka wystawy Magdalena Godlewska- Siwerska ze Stowarzyszenia WIDOK. – Ilość wątków i tropów dotyczących Fast jest nieprzebrana. Postanowiliśmy więc skupić się na wybranym wycinku – oddać honor robotnicom. Kobiety stanowiły 70 proc. załogi kombinatu. Pracowały w tkalniach w hałasie przekraczającym 100 decybeli, w wilgotnych i zapylonych przędzalniach, w oparach chemikaliów w farbiarni. Ta ekspozycja to wyraz szacunku dla Szpulek – jak były nazywane może z cieniem ironii, ale też i z podziwem, że się wyemancypowały.

Podczas wdrażania planu 6-cioletniego w okresie PRL-u (1950-1955) pracę w przemyśle rozpoczęło ponad milion kobiet. W 1960 r. co czwarta robotnica w Polsce była włókniarką. Fasty zatrudniały głównie niewykwalifikowane kobiety z okolicznych wsi. Zatrudnienie w fabryce dla wielu oznaczało awans społeczny. Mimo, że włókiennictwo zaliczano do przemysłu lekkiego, praca w kombinacie nie należała do łatwych. W latach 70. obywała się w systemie 3-zmianowym, również w nocy. Na pierwszą zmianę robotnice wyruszały o 4 rano. Były nisko uposażone, rzadko korzystały z możliwości dokształcania, bo poza pacą „miały na głowie dom”, a to oznaczało stanie w kolejkach po podstawowe produkty, staranie się o żłobek, przedszkole.

– Białostocki Zakład Przemysłu Bawełnianego Fasty to był peerelowski gigant, dziecko planu 6-letniego, ale też obiekt bardzo miastotwórczy. Zakład stanowił trzecią pod względem produkcji fabrykę włókienniczą w ówczesnej Polsce. W latach 70. kiedy działał pełną parą, a obiorcy walczyli o tkaniny produkowane w Białymstoku, zatrudniał ponad 7 tys. ludzi. Z naszych rozmów wynika, że każdy białostoczanin ma kogoś, z krewnych lub znajomych, kto pracował w Fastach – mówi Anna Skorko z Fundacji DOM, koordynatorka projektu. – Uznaliśmy więc, że póki są ludzie, którzy pamiętają, watro zarejestrować jak najwięcej relacji i dokumentów na temat kombinatu. Jest on ważny dla tożsamości miasta. Z opowieści wyłania się obraz niejednoznaczny. Fastowiacy nie mówią wiele o trudach i niedostatku. Wspominają raczej dobry socjal, fajną atmosferę, entuzjazm, imprezy, to, że trzymali się razem, bo wszyscy mieli tak samo mało.

Fundacja DOM i Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK od 4 lat zbierają pofastowskie świadectwa. Na stronie http://fasty.fd.org.pl/ znajdują się zarejestrowane wywiady z byłymi pracownikami, archiwalne zdjęcia i wzory tkanin. Jak dużym zainteresowaniem cieszy się temat, pokazał spacer po Fastach, który Fundacja DOM zorganizowała latem zeszłego roku. Ponad 40 osób przyszło zobaczyć, co pozostało po peerelowskim kombinacie, który działał od 1955 roku (kiedy ruszyła przędzalnia średnioprzędna) do 1999 (kiedy zakład rozpadł się na prywatne spółki).
W Fastach rocznie powstawało kilkaset wzorów tkanin: płaszczowych, sukienkowych, koszulowych, zasłonowych, pościelowych, podszewkowych i specjalistycznych. Flagowym produktem była fastowska kratka.

– Znamy nazwiska niektórych projektantek: Izabella Marcjan, Irena Musielak, Gertruda Rzepecka, Barbara Kapuścińska, Halina Multon, Teresa Nowelska, Ewa Wrażeń oraz Tadeusz Gajl. Ich projekty nagradzano na krajowych i międzynarodowych targach – opowiada Magdalena Godlewska-Sierska, kuratorka wystawy. – Z tkanin fastowskich szyły takie marki jak Cora, Próchnik, Moda Polska. Swoje wzory zamawiały Grażyna Hase i Xymena Zaniewska. Mamy się czym pochwalić.

Wystawę w Galerii im. Sleńdzińskich przy ul. Legionowej 2 (dawny sklep „Telimeny”) będzie można zwiedzać do 24 kwietnia. Natomiast od poniedziałku (14.03) archiwalne fotografie (zebrane przez fastowiaczkę Ewę Wrażeń oraz ze zbiorów Muzeum Historycznego – Oddział Muzeum Podlaskiego) dotyczące zakładu w Fastach będzie można oglądać w Centrum Handlowym Alfa. (mt)

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.