
Trwający tydzień pożar zniszczył lęgi ptaków, palił drobne zwierzęta. Większym gatunkom udało się uciec. Na szczęście ogień nie wniknął w głąb torfowisk, co byłoby nieodwracalną stratą.
Jak poinformował dyrektor tego parku, Artur Wiatr, przyroda w tym pożarze ucierpiała mniej niż na początku przypuszczano. Zaznaczył jednak, że dopiero za kilka lat będzie można mówić o tym dokładniej, bo obecnie trwają badania naukowe.
W akcji gaśniczej wzięło udział ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników, żołnierzy WOT-u, okolicznych mieszkańców. Do gaszenia wykorzystano 6 samolotów gaśniczych i dwa śmigłowce, które wykonały prawie tysiąc zrzutów wody.
Rok po wybuchu pożaru Biebrzański Park Narodowy wystąpił z apelem o niewypalanie traw. To właśnie zaprószenie ognia było przyczyną wybuchu pożaru. Śledztwo zostało jednak umorzone, bo nie udało się ustalić sprawców podpalenia.
Każdego roku pożary pustoszą Polskę, która w ich liczbie jest na niechlubnym, 3 miejscu w Unii Europejskiej, po Portugalii i Hiszpanii.
Biebrzański Park Narodowy to największy w Polsce obszar chroniony, zajmuje powierzchnię ok. 59. tys. ha. Jest m.in. ostoją łosia i rzadkich gatunków ptaków. (mt/mc)