– Kiedy aresztowano liderów Związku Polaków na Białorusi, to stało się jasne, że musimy w Polsce nie tylko wspierać ich działania kulturowe i edukacyjne, ale realnie im pomóc. Ponadto, ludzie, którzy przyjeżdżali do Białegostoku bardzo często pojawiali się nagle, z jedną walizką. Stąd zaczęła pojawiać się potrzeba zorganizowania systemowej pomocy Polakom z Białorusi – mówi prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Białymstoku Anna Kietlińska.
SOS Białoruś – Centrum Pomocy Humanitarnej działa w siedzibie „Wspólnoty Polskiej” przy ul. Kilińskiego 13 od 1 czerwca, od tego czasu pomoc otrzymało już 30 osób.
– Podam przykład konkretnej rodziny, która przyjechała do Białegostoku z Wołkowyska. Na początku przyjechali rodzice z dwojgiem dzieci, oni rzeczywiście pojawili się z jedną walizką i musieliśmy im pomóc w przygotowaniu dokumentów na pobyt stały, pomogliśmy przejść całą procedurę, aby dziecko zostało przyjęte do przedszkola, drugie do szkoły. Towarzyszyliśmy im w konkretnych miejscach – dodaje Anna Kietlińska.
Podczas oficjalnego rozpoczęcia SOS Białoruś obecny był dziennikarz i działacz Andrzej Pisalnik, który wraz z rodziną musiał uciekać do Polski, schronienie znalazł w Sopocie.
– Musieliśmy z rodziną opuścić w kwietniu Białoruś, bo straszono nas zarzutami karnymi, a w konsekwencji aresztowaniem mnie i moje żony. Taki zwykły człowiek, który ucieka z kraju często nie zna nikogo, więc ma problem, żeby chociażby dowiedzieć się jakie musi przejść procedury, aby się zadomowić w nowym miejscu. Dlatego mam nadzieję, że powstające przy „Wspólnocie Polskiej” w Białymstoku centrum będzie niosło pomoc takim osobom – mówi Andrzej Pisalnik.
Projekt SOS Białoruś – Centrum Pomocy Humanitarnej jest realizowany z rządowych pieniędzy, a jego finansowanie zapewnione jest na razie do końca bieżącego roku. (ea)