Wiadomości

17 lutego, 2023

Bazar umiera? Kupcy z targowiska miejskiego przy Kawaleryjskiej są załamani

Stragany wzdłuż alejki na targowisku miejskim Bazar przy Kawaleryjskiej, Fot. A. Topczewska
Kupcy z nadzieją czekają na klientów, ale bazar przy Kawaleryjskiej w Białymstoku świeci pustkami. W piątkowe (17.02) południe, gdy odwiedziliśmy targowisko, ruchu właściwie nie było. Pojedyncze osoby przemykały alejkami pomiędzy straganami. – Od kiedy zamknięto przejście graniczne w Bobrownikach jest dramatycznie. Nie ma klientów, nie ma handlu, a za dzierżawę miejsca płacić trzeba – mówią rozżaleni kupcy.

 

Targowisko Miejskie przy Kawaleryjskiej od lat jest największym miejscem targowym w województwie podlaskim. Tu można kupić w atrakcyjnych cenach odzież, artykuły gospodarstwa domowego, ogrodnicze, motoryzacyjne, wyroby jubilerskie i gastronomiczne. Bazar jest czynny od 6 do 16. – A tu i ceny są konkurencyjne i wybór niektórych towarów jest większy – zapraszają kupcy.

Opłaty na miejskim targowisku, ich zdaniem, są wysokie.  Zapowiadają więc, że będą pisać do prezydenta miasta w sprawie obniżenia stawek czynszowych. – Najpierw pandemia, a teraz zamknięcie granicy, jest coraz gorzej. U nas to przeważnie klienci z Białorusi, miejscowi przyjeżdżają raczej w weekendy – mówi kobieta handlująca na Kawaleryjskiej od 14 lat. – Jeśli prezydent nie obniży nam czynszu, będziemy likwidować nasze stragany.

– Albo protestować. Od ubiegłego piątku nic nie sprzedałem – dodaje młody mężczyzna, który jest już drugim pokoleniem handlującym przy Kawaleryjskiej.

Wszyscy kupcy są zgodni: Teraz jest tragicznie. Trzeba płakać i płacić. – W ogóle nie ma ruchu w tygodniu, sporadycznie ktoś podchodzi. Stoję tu, bo trzeba za coś żyć, muszę tu pracować, z tego się utrzymuję, mam 60 lat, nie mogę się przebranżowić, na to trzeba mieć kapitał – stwierdza starszy mężczyzna.

W piątek (17.02) znaleźliśmy stoisko, gdzie kilka osób przeglądało towar. To Białorusini, którzy mieszkają już tutaj, albo ci którzy przekraczają granicę przez Litwę. Ale ich śladowa obecność nie zrekompensuje strat kupców.

Drogowe przejście na granicy polsko-białoruskiej w Bobrownikach zamknięto 10 lutego. – Jest źle, polityka polityką, ale też trzeba patrzeć na ludzi, przedsiębiorców, którzy chcą zarabiać – podkreśla sprzedająca młoda kobieta.

Spotkani przy Kawaleryjskiej pojedynczy kupujący przyznają, że mają wrażenie, że bazar po prostu umiera. – Jesteśmy tu z sentymentu, jeśli znajdziemy to czego szukamy, to kupujemy. (at)

 

Z kupcami na bazarze przy Kawaleryjskiej rozmawiała Aneta Topczewska:

 

 

 

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.