– W tym roku Fundacja przyznała nam 300 wolontariuszy, więc będzie ciut więcej niż w latach poprzednich – mówi Magda Łapińska ze sztabu WOŚP w Białymstoku. – Każdy z nas może zostać wolontariuszem, nieważne czy ma 10, 15, 30 czy 80 lat. Ważne, żeby przeznaczyć te parę godzin na kwestę w dniu finału i po prostu bawić się razem z nami. Tak naprawdę chodzimy z tą puszką, to jest nasza praca, ale także i zabawa, no a później bardzo duża satysfakcja – dodaje.
Już za kilka dni w mieście pojawią się stacjonarne puszki WOŚP, do których będzie można wrzucać datki. Staną w sklepach, salonach kosmetycznych i fryzjerskich, czy na uczelniach.
– Mamy już kilka miejsc, w których te puszki staną, natomiast zostało nam jeszcze kilka wolnych puszek – mówi szefowa sztabu WOŚP w Białymstoku, Natalia Stieszenko.
Białostocki sztab WOŚP od kilku lat tworzy kilka osób, które udowadniają, że da się zorganizować tak dużą imprezę mając tak mało rąk do pracy. Finał trudno jest jednak organizować mając coraz mniejsze fundusze.
– Trochę mniej mamy w tym roku firm, które nas wspierają finansowo, abyśmy mogli zorganizować ten finał. Niestety, inflacja i jej skutki doganiają każdego z nas, ale jeśli jest jeszcze jakaś firma, która chciałaby nas wesprzeć, to serdecznie zapraszamy do kontaktu. Na pewno każdy grosz się przyda – mówi Natalia Stieszenko.
W styczniu orkiestra zagra już po raz trzydziesty pierwszy. Pieniądze będą zbierane na zakup sprzętu do szybkiej identyfikacji bakterii, którymi zakażenie może doprowadzić do sepsy. (mt)
Z Natalią Stieszenko i Magdą Łapińską ze sztabu WOŚP w Białymstoku rozmawiała Małgorzata Turecka: