
Marek Gajewski, historyk z Muzeum Wojska w Białymstoku, uważa, że określenie „Bitwa Białostocka” nie oddaje charakteru walk.
– To jest bitwa o Białystok, o miasto. Walka była niesamowita, była spektakularnym zwycięstwem Wojska Polskiego. Siłami jednej Brygady Piechoty Legionów pokonaliśmy zdecydowanie większe siły, bo przewaga liczebna była po stronie nieprzyjaciela. To był wyścig kto pierwszy zdobędzie Białystok, kto go opanuje, kto go obsadzi ten wygra bitwę. Tak nie do końca było. Myśmy ten bój wygrali na początku, ale później ta bitwa przerodziła się w coś większego, bardzo dramatycznego – mówi Marek Gajewski.
Bitwa była ważnym akcentem w wojnie polsko-bolszewickiej.
– Bitwa o Białystok urosła do rangi symbolu. To był ostatni akord operacji warszawskiej, gdzie udało się nam zatrzymać siły bolszewickie nad Wisłą. My tam, tak naprawdę i definitywnie ich nie pokonaliśmy. Jeszcze było trzeba trochę czasu, aby Armię Czerwoną rozbić. Stało się to we wrześniu 1920 roku. Białystok wtedy też odegrał ważną rolę, ponieważ na dworcu w Białymstoku stacjonowała kwatera wodza, czyli marszałka Józefa Piłsudskiego, który stąd podejmował najważniejsze decyzje – dodaje Marek Gajewski.
Po raz kolejny nie odbędzie się widowiskowa inscenizacja walk, która co roku miała miejsce w centrum miasta. Wcześniej zaprzestano rekonstrukcji bitwy z powodu pandemii, w tym roku powodem są oszczędności. (hk)