
W nocy z poniedziałku (21.04) na wtorek (22.04) pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym nie rozprzestrzenił się powierzchniowo, choć wciąż nie jest dokładnie zlokalizowany, co oznacza, że strażacy i przedstawiciele innych służb pracują nad zlikwidowaniem ognia.
Największym problemem aktualnie jest pożar podpowierzchniowy.
– Ze względu na wysoką temperaturę pod powierzchnią gleby i przedostawaniem się tych zarzewi ognia w dół po szczegółowej analizie terenu działań, w szczególności zespołami dronowymi z kamerami termowizyjnymi, określiliśmy punkty i miejsca, gdzie ta temperatura gleby jest dosyć wysoka i wykorzystując w dalszym ciągu śmigłowce będziemy realizować zrzuty – mówi nadbryg. Wojciech Kruczek, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
W nocy zbudowano także część magistrali wodnej doprowadzającej wodę z rzeki Netta o długości ponad kilometr i będzie wciąż powiększana. – Tak by całość pożaru została otoczona i z każdego miejsca można było również z ziemi podawać wodę w celu dogaszenia tych miejsc. Na ten moment planujemy dogaszanie i z powietrza i z ziemi, by dzisiaj już do minimum ograniczyć wszelkie możliwości rozwijania się tych zarzewi pożaru – dodał nadbryg. Wojciech Kruczek.
Pożarem objętych jest ponad 450 hektarów trudnodostępnych, podmokłych i bagnistych terenów oraz obszarów leśnych w Biebrzańskim Parku Narodowym. W walkę z pożarem zaangażowanych jest blisko 500 osób. To strażacy, leśnicy oraz przedstawiciele wojska i policji z województwa podlaskiego, jak też z kraju. (hk)