
– Drogi dla rowerów nie mają takiej podbudowy jak jezdnia samochodowa i nie są przeznaczone, aby po nich jeździć samochodami albo parkować – twierdzi Bartosz Czarniecki ze Stowarzyszenia Rowerowy Białystok. – Po jakimś czasie ta droga zostanie po prostu zdewastowana. To są nasze wspólne pieniądze, które my jako mieszkańcy Białegostoku wykładamy na to, aby mieć dobrą infrastrukturę oddzielną dla rowerów i oddzielną dla samochodów, żebyśmy sobie nie wchodzili w paradę. Samochody nie powinny się tam pojawiać. Można zaparkować dalej i przejść kawałek pieszo.
Choć strażnicy wystawiają mandaty, to kierowcy nadal tam parkują. Mimo wyraźnego oznakowania, że robić tego nie wolno.
– Jeden znak na rogu to ciąg pieszo-rowerowy, czyli znak informujący, że jest tam po lewej stronie droga dla rowerów i chodnik – mówi mł. spec. Krzysztof Tyszka ze Straży Miejskiej w Białymstoku. – Natomiast kilkanaście metrów dalej już w głąb Marczukowskiej stoją znaki B-36, czyli zakaz zatrzymywania się. One oznaczają, że kategorycznie tam stawać nie można, mimo to kierowcy, albo przez nieuwagę, pośpiech lub celowe działanie, parkują w tych miejscach.
Za parkowanie na ciągu pieszo-rowerowym kierowcy mogą dostać mandat w wysokości 100 zł i jeden punkt karny. Część kierowców na Marczukowskiej parkuje też na pobliskim terenie zielonym, to jednak może się wiązać z karą w wysokości nawet 500 zł. (hk)