Głodne, chore i brudne psy ujawnili policjanci w hodowli bullmastifów w Czaczkach Małych w gminie Turośń Kościelna. Akcję podjęli na podstawie zgłoszenia, które wskazywało, że właścicielka od niemal dwóch lat unikała kontaktu z sąsiadami i nikogo nie wpuszczała na teren posesji. Pojawiły się również informacje o psie, który wydostał się z hodowli i zaatakował zwierzę sąsiada. Hodowla była legalna, należała do związku kynologicznego oraz miała dobre opinie w internecie.
Do interwencji przystąpiła policja z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, Fundacja Cane Corso Rescue Poland i Anna Jaroszewicz , z Białostockiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Warunki, które zastano na miejscu, były druzgocące.
Tragiczny obraz zaniedbania
Hodowla, która niegdyś była wzorem opieki nad zwierzętami, okazała się miejscem ogromnego cierpienia. Psy, były zagłodzone i skrajnie zaniedbane. W pomieszczeniach domowych były kojce dla psów, oraz zaimprowizowane legowiska, a na podłodze była kilkucentymetrowa warstwa brudu, moczu i kału.
– To, co zobaczyliśmy, pozostanie z nami na długo. Psy były w tragicznym stanie – wycieńczone, głodne, chore. Niektóre miały chore serca, nerki, trzustki i wątroby. Niedowaga u wielu z nich przekraczała połowę masy ciała, którą powinny mieć – mówi Joanna Sroka z Fundacji Cane Corso Rescue Poland.
Odbiór zwierząt
Decyzja o odebraniu wszystkich zwierząt była konieczna, choć właścicielka początkowo nie chciała ich oddać. Dopiero po rozmowach z synem, który przyjechał na miejsce, udało się przekonać ją do zrzeczenia się opieki nad psami.
Z posesji zabrano dziesięć psów, jednak niestety nie wszystkie udało się uratować. Jedna z suczek była w tak złym stanie, że jej organizm nie wytrzymał i zmarła następnego dnia po interwencji.
Domy tymczasowe i dalsza pomoc
Pozostałe psy trafiły do domów tymczasowych, a dwa z nich znalazły schronienie w fundacji Ast, która odpowiedziała na apel organizatorów interwencji. Wszystkie zwierzęta wymagają intensywnego leczenia i opieki.
– Postaramy się zrobić wszystko, aby psy zapomniały o cierpieniu, którego doświadczyły. Jednak my, jako uczestnicy interwencji, nigdy nie zapomnimy ogromu ich krzywdy – dodaje Joanna Sroka.
Oczekiwanie na sprawiedliwość
Sprawa została zgłoszona do prokuratury. Uczestnicy interwencji mają nadzieję, że właścicielka hodowli zostanie postawiona przed sądem i poniesie odpowiedzialność za swoje czyny. Według informacji od naszego słuchacza, właścicielka psów, została zabrana z interwencji przez pogotowie ratunkowe i przewieziona do Psychiatrycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Choroszczy.
(pc)