Doktor Monika Leśniewska z Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku od wielu lat pracuje z takimi parami. – Niepłodność jest chorobą, to nie jest fanaberia naszych pacjentów. Procedura jest kosztowna, pacjenci często nie są w stanie zgromadzić funduszy na czas, a in vitro jest zazwyczaj jedyną realną szansą, by zostali rodzicami. Warto im pomóc – zachęcała do poparcia projektu podczas konferencji prasowej dr Leśniewska.
Profesor Sławomir Wołczyński, kierownik Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej USK w Białymstoku przypomniał, że 12 listopada 1987 roku urodziła się Magda – pierwsze dziecko po pozaustrojowym zapłodnieniu. – Urodziła się w Białymstoku, w wyniku naszych prac. Od tego czasu pracujemy wytrwale, ale sąsiednie regiony mają refundacje, jedynie Białystok refundacji nie ma. Mamy duży kryzys demograficzny i stwarzanie barier do rodzicielstwa jest nieetyczne – wskazywał prof. Wołczyński.
Zdaniem posła Roberta Tyszkiewicza ten program to pierwszy krok do pełnowymiarowego miejskiego programu in vitro w Białymstoku. – Nie może być tak, że wybitni specjaliści w zakresie leczenia niepłodności z naszego miasta, głównie pomagają pacjentom z innych regionów, a nie z Białegostoku. W ramach tego pilotażowego programu powstanie m.in. całe studium leczenia niepłodności metodą in vitro w Białymstoku – mówił poseł Tyszkiewicz.
Na ogólnomiejski projekt „Białostocki Pilotażowy Program In Vitro” można głosować do najbliższego poniedziałku (17.10). – 40 tysięcy złotych pozwoli na skorzystanie z dofinansowania 8 białostockim parom. Jeśli program zostanie przegłosowany będzie obejmował kobiety w przedziale wiekowym 20-40 lat. Pary (w związkach małżeńskich lub partnerskich) muszą mieszkać w Białymstoku od 12 miesięcy i mieć skierowanie od lekarza – wyjaśnia Jowita Chudzik, białostocka radna. (at)