To dlatego, że w punktach szczepień czekają niewykorzystane szczepionki. Spora część pacjentów, po doniesieniach o rzekomych komplikacjach po podaniu preparatu AstraZeneca, nie zjawiła się na umówione szczepienie.
Zgodnie z badaniami Europejskiej Agencji Medycznej, preparat ten jest bezpieczny.
– Sytuacja epidemiczna sugeruje, że jednak szczepić się trzeba tym, co mamy. I to jak najszybciej, dlatego że ta epidemia bardzo przyspiesza. Ta niechęć do szczepienia będzie się ciągnęła jak za informacją kiedyś o związku z autyzmem. Mimo że wycofano artykuł, który spowodował taką informację, mimo że cały czas się edukuje i tłumaczy, że autyzm nie ma związku ze szczepieniami, to jednak pozostał taki cień ciążący na szczepionkach. Obawiam się, że odwrócenie tej sytuacji będzie wymagało jeszcze czasu, ale też dużego wysiłku w informowaniu, edukowaniu, że jednak to jest szczepionka, którą powinniśmy się szczepić w sytuacji takiego zagrożenia, jakie występuje w tej chwili – mówi prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podlaski wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii.
W poniedziałek (22.03) rozpoczęły się zapisy na szczepienia dla osób urodzonych w latach 1955 i 1956. (mt/mc)