Białostockie żłobki i przedszkola przygotowują się do ponownego otwarcia. Zgodnie z decyzją prezydenta, mają działać od 25 maja. Miasto liczy już koszty zakupu środków ochrony osobistej.
Dyrektorzy placówek sprawdzają, jakie jest zainteresowanie rodziców opieką nad ich dziećmi w czasie trwającej epidemii. Miasto oszacowało, że tygodniowo potrzebuje ponad 2,2 tys. litrów płynów do dezynfekcji, a koszt jego zakupu to ponad 35 tys. złotych.
– Oprócz tego niezbędne są też inne środki ochrony osobistej – maseczki, fartuchy, rękawiczki. Szacowany koszt ochrony tygodniowej to 140 tys. złotych. Wydatek jednorazowy to przyłbice i termometry, które są potrzebne w każdym oddziale. To duże przedsięwzięcie logistyczne i chcemy się do ponownego otwarcia dobrze przygotować – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Miasto dostało 10 tys. litrów płynu do dezynfekcji od wojewody podlaskiego, co – jak oszacowano – wystarczy na trzy tygodnie. Płyn powinien trafić do placówek publicznych (60 przedszkoli i 44 oddziały przedszkolne, 8 żłobków) i niepublicznych (75 przedszkoli i 41 żłobków).
W Białymstoku spośród placówek niepublicznych, które od 6 maja mogły się otworzyć – działa 15 przedszkoli i 13 żłobków. (mt/mc)