Około dwóch tysięcy osób wzięło w sobotę (09.10) udział w II Marszu Równości w Białymstoku. Uczestników manifestacji ochraniały setki policjantów. Nad przebiegiem zgromadzenia czuwał też powołany przez prezydenta miasta sztab kryzysowy. Obyło się bez poważniejszych zdarzeń.
– Najważniejsze, że dziś każdy, w spokoju mógł skorzystać, z konstytucyjnego prawa do swobodnego wyrażania swoich poglądów. Było bezpiecznie i obyło się bez większych incydentów. Za to należą się podziękowania przede wszystkim funkcjonariuszom Policji, ale także miejskim służbom które marsz zabezpieczały – powiedział zastępca prezydenta Białegostoku Przemysław Tuchliński.
Uczestnicy II Marszu Równości wyruszyli z Rynku Kościuszki i przeszli przez ul. Lipową, al. Piłsudskiego i ul. Sienkiewicza, by wrócić na Rynek Kościuszki. Nieśli ze sobą transparenty z hasłami „Wolność, równość tolerancja!”, „Każdy inny, wszyscy równi”, czy „Nikt nie jest nielegalny”.
W kilku miejscach na trasie marszu stały grupki kontrmanifestantów. Przed Astorią grupa ok. 50 narodowców rozwiesiła kilkunastometrowy transparent o treści „Rodzina = chłopak + dziewczyna”.
W trakcie przemarszu na numer alarmowy 112 wpłynęła informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego na trasie marszu. Ładunku jednak nie ujawniono.
Dwa lata temu, podczas pierwszego Marszu Równości w Białymstoku doszło do zamieszek. Uczestnicy byli wulgarnie wyzywani, obrzucali petardami, jajkami czy butelkami. W ich stronę leciały kamienie i kostka brukowa. Marsz dwukrotnie musiał zmienić swoją trasę ze względu na blokady.
Policyjne śledztwo pozwoliło ustalić tożsamość ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły wykroczenia i przestępstwa. Kilka osób zostało prawomocnie skazanych. (mt)