Stan Wys przyznaje, że najważniejszym źródłem jego inspiracji są piękne kobiety. Efektem są często mierzące i ponad dwa metry odlewy z brązu, szlachetnie upozowane, eleganckie, wysmukłe.
– Kobieta to jest dzieło boskie, a moje rzeźby są moje – uśmiecha się Stan Wys. – Staram się, żeby nie były ciężkie wizualnie, niemalże odrywały się czasami od podestów, żeby były lekkie. To absurdalna zabawa ponieważ brąz jest potwornie ciężki. Uzyskanie efektu lekkości mnie bawi i do tego dążę.
Stan Wys, czyli Stanisław Wysocki, choć urodzony w Ełku, do matury mieszkał w Białymstoku. Zanim zdecydował się studiować sztukę ukończył Akademię Wychowania Fizycznego. W Berlinie Zachodnim trafił do pracowni sławnego rzeźbiarza Henry’ego Moora. W 1990 r. wraz z grupą wrocławskich artystów wystawił swoje prace w Cannden Art Center w Londynie. Pierwszą samodzielną wystawę zrobił w roku 1991 we wrocławskiej „Desie”. Jego pracami zainteresowały się wówczas prestiżowe, skandynawskie galerie. Od tego czasu jego rzeźby znane są w całej Europie i za oceanem, można je też podziwiać na najsłynniejszym liniowcu świata RMS Queen Mary 2.
Wystawę Stana Wysa „Kształt piękna” można oglądać w Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego przy ul. Świętojańskiej do końca wakacji. (jd)
Ze Stanem Wysem rozmawiał Jerzy Doroszkiewicz: