
Trasa przejazdu nie jest przypadkowa.
– Głównym celem tego przejazdu będzie pokręcenie się wokół wiaduktu na ul. Dąbrowskiego – mówi Konrad Matuk, organizator Białostockiej Masy Krytycznej. – Wiadukt jest głównym skrzyżowaniem miasta i jest tam najwięcej ruchu, a infrastruktura rowerowa jest tam szczątkowa, nie ma ciągłości i trudno nią dojechać w jakiejkolwiek sensownej relacji.
Stowarzyszenie Rowerowy Białystok napisało petycje do prezydenta miasta, ale propozycje rozwiązań komunikacyjnych nie zyskały przychylności włodarzy.
Organizatorzy, poza zwróceniem uwagi na trudne miejsca do pokonania jednośladem w mieście, mimo wszystko propagują rower jako środek transportu. Jest to też okazja do fajnego spędzenia czasu.
– Przejazd jest przyjazny rodzicom z dziećmi, całym rodzinom i wszystkim, którzy jeżdżą nie tylko sportowe, ale też transportowo. Masa jedzie ze średnią prędkością około 14 km/h. Jest to fajna impreza podczas, której można zobaczyć miasto z innej perspektywy, ponieważ jedziemy standardowymi pasami ruchu, nie trasami dla rowerów i w obstawie policji – dodaje Konrad Matuk.
Pierwsza masa krytyczna w Białymstoku odbyła się w 2003 roku. W sezonie letnim bierze w niej udział nawet 200 rowerzystów. (hk)