
Już czwarty dzień pali się Biebrzański Park Narodowy. Walka z żywiołem jest trudna, bo ogień trawi tereny trudno dostępne.
Nie da się wjechać samochodami; strażacy, by dotrzeć na miejsce muszą iść pieszo przez kilka kilometrów. W akcji biorą też udział 4 samoloty gaśnicze, które w miejscu pożaru zrzucają wodę. Do tej pory spłonęło 6 tys. hektarów. Zbawienny byłby deszcz, ale w prognozach pogody go nie widać. Strażacy robią wszystko, by ogień nie przedostał się na zaludnione tereny.
Minister Środowiska obiecał pomoc finansową. Wsparcie zapowiedział też premier. Pomoc deklaruje też marszałek województwa. Strażacy i inne służby, które są zaangażowane w akcję gaszenia ognia, mogą liczyć na darmowe posiłki i wodę.
Z kolei Starostwo Powiatowe w Białymstoku przekaże 20 tys. złotych powiatowi monieckiemu na walkę z ogniem i likwidację skutków pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Decyzję podjął Zarządu Powiatu Białostockiego.
– Uważamy że trzeba pomóc, bo zarówno przyroda jak i bezpieczeństwo ludzi są bardzo ważne – wyjaśnia starosta Jan Perkowski. – Tym bardziej, że w tym roku z powodu epidemii nie odbędzie się część imprez kulturalnych i można przesunąć fundusze zaplanowane na ten cel w budżecie powiatu – dodaje starosta.
Biebrzański Park Narodowy to największy park narodowy w Polsce, jedno z najlepiej zachowanych torfowisk w Europie. To ostoja wielu gatunków ptaków, w tym wielu rzadkich i gdzie indziej ginących. To też ostoja łosi. (mt/mc)