Nie wszystkie dzieci, które od 25 maja mają być pod opieką w samorządowych przedszkolach i żłobkach w Białymstoku, znajdą w nich miejsce. Jak poinformowały we wtorek (12.05) władze miasta, do tych pierwszych chce wrócić niemal 40 procent dzieci, a do drugich – 60 procent.
W przedszkolach teoretycznie jest łatwiejsza sytuacja, bo jest niemal 600 miejsc więcej niż chętnych. Zgodnie z nowym reżimem sanitarnym w placówkach tych jest dostępnych ok. 4 tys. miejsc, a chętnych do powrotu jest ok. 3,5 tys. dzieci. Część przedszkoli jest jednak przepełniona.
– Takich placówek mamy 18 i w tych placówkach brakuje w sumie 183 miejsc – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Prezydent dodaje, że rodzicom dzieci, dla których zabraknie miejsca w swoim przedszkolu, zostanie zaproponowana inna placówka, w której są wolne miejsca.
Z kolei w żłobkach sytuacja jest trudniejsza, bo jest więcej chętnych niż miejsc.
– Możemy utworzyć ok. 415 miejsc, a chętnych do powrotu jest 675 dzieci – dodaje prezydent.
W pierwszej kolejności będą przyjmowane dzieci, których rodzice są na pierwszej linii walki z koronawirusem.
Miasto wystąpi z wnioskiem do wojewody podlaskiego o zaopatrzenie placówek w niezbędny sprzęt ochrony osobistej, a do sanepidu o sprawdzenie, czy placówki są przystosowane do pracy w nowych wymogach epidemiologicznych. (mt/mc)