Jak co miesiąc, o godzinie 18.00 kilkudziesięciu rowerzystów zbiera się za białostockim Ratuszem i ruszają w trasę (zabezpieczoną przez policję). – Celem grupowego przejazdu jest zebranie jak największej liczby osób oraz przejazd rowerowy po mieście, by pokazać, że rowerem jeździ się bezpieczniej. Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której jazda rowerem pojedynczej osoby będzie tak samo bezpieczna jak w grupie – tłumaczy Konrad Matuk ze Stowarzyszenia Rowerowy Białystok.
Trasa przejazdu wiedzie przez centrum miasta, przez ciągi komunikacyjne. – Ale są to ciągi, gdzie nie ma żadnej bezpiecznej dedykowanej struktury rowerowej. Tym samym zachęcamy włodarzy, by tworzyli w mieście spójną sieć infrastruktury rowerowej, zaplanowaną i dobrze skomunikowaną – dodaje Konrad Matuk. – Poruszamy się z prędkością 14/15 km na godzinę, można więc przyjechać także z dziećmi.
Pierwsza rowerowa masa na świecie odbyła się we wrześniu 1992 roku w Los Angeles. Z czasem na masach pojawiało się tysiące rowerzystów. Rowerowa akcja odbywa się od kilkunastu lat w każdy ostatni piątek miesiąca nie tylko w Białymstoku, ale na całym świecie.
– Chodzi o to, by pokazać urzędnikom, włodarzom, politykom, że z rowerzystami trzeba się liczyć, pokazać też kierowcom, że rowerzysta jest normalnym uczestnikiem ruchu. Masa rowerowa ma spowodować także, by jak najwięcej osób chciało jeździć rowerami – mówi Bartek Czarniecki ze Stowarzyszenia Rowerowy Białystok.
Ilu jest rowerzystów w Białymstoku? – Tego dokładnie nie wiemy, bo w naszym mieście nie ma liczników rowerowych, nikt więc nie liczy cyklistów. A to ważne, by np. sprawdzić, czy zwiększył się, albo zmniejszył ruch rowerowy. Ale z naszych obserwacji wnioskujemy, że rowerzystów jest więcej – wskazuje Bartek Czarniecki. (at)